Szorty! Mój ulubiony element garderoby w gorące dni, bez nich nie ma prawdziwego lata, kuse, zadziorne, zapraszające letnie, upalne promienie. W swojej kolekcji liczę, bagatela, tylko cztery sztuki, o których zawsze pamiętam w lipcowy ukrop. Abstrahując. Podczas wyjazdu na weekend, a ściśle mówiąc do Trzebiatowa na kajaki ze znajomymi, weszłam w dyskusję z gronem męskim, który twierdził, że nie ma podziału na spodenki są krótkie spodenki i basta. Wstając, zademonstrowałam długość i nazwę każdych z nich, zaczęłam od najkrótszych schodząc stopniowo w dół: szorty, bermudy, rybaczki, cygaretki, bryczesy i.in.... Ale spodenki to spodenki, tak różnimy się ;]
Motyw tropikalny jest jak najbardziej wskazany, w końcu upał, kojarzy nam się z palmami, morzem i drinkiem z kiczowatą palemką ;)
Opuszczona koszulka była wymysłem fotografa, więc piszę sprostowanie o niedopracowanie (?) :)
Sentymentalne szorty, wręcz jabłko niezgody, moja siostra potajemnie wyjęłam mi z walizki, kiedy wyjeżdżałam do Zakopanego.
A o takich marzę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz