poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Minął sierpień


A więc stało się, wakacje za nami, kolejne odliczanie do następnych, tak trudno pogodzić się z tą myślą. Ale przed nami jeszcze wrzesień, schyłek kalendarzowego lata, pewnie z ponad 20 stopniowymi temperaturami. Oby tak było! Zapraszam na relacje z mojego sierpnia :)
PS Powyżej spódnica Hortensja, którą można zamówić na wymiar.



TiuLOVE :)


Przeuroczy warkocz wykonany przez zdolną Natalię, po nim miałam naturalną burzę loków KLIK :)


Sierpień to moja druga wizyta w stolicy.


Symbole miasta.


Jajkowe bliźniaki. 
Po raz pierwszy trafił mi się taki bonus podczas śniadania.


Sierpień to tygodniowa opieka nad Zuzą.


Sierpień to cynie, chyba mój kwiatowy symbol tego miesiąca.


Sierpień to pokaz mody w Białymstoku. 
Po raz pierwszy w życiu miałam okazję uczestniczyć w takim przedsięwzięciu, piękne doświadczenie.


Sierpień to kolejny koncert Chorych.
WIERNY PRZEZ CAŁĄ NOC.



Sierpień to alejki mirabelkowe.


Sierpień to kawa na świeżym powietrzu.


Sierpień to Pyromagic w kształcie serca.


Najlepsza miejscówka podczas Pyromagic, schody na Wałach Chrobrego, warto było czekać w deszczu na taki efekt :)


Sierpień to lody mascarpone z Fabryki Lodów, najlepsze :)


Sierpień to dużo zabaw z Zuzą.


Sierpień to pierwsza papierówka Zuzy, samodzielnie zerwana z sadu.


Omnomnom, jakie smakowite.


Poznań ma swoje koziołki, ja bocianki do kwadratu :)


Sierpień to wszechobecna magenta.


Sierpień to mój pierwszy kombinezon, nie licząc tego z dzieciństwa.


Sierpień to moja pierwsza wizyta w hortulusowym labiryncie, największym w Europie.



Widok z wieży na labirynt.


Z dedykacją dla Różowej Kadarki.


Lawendowo.


Sierpień to spacery w najspokojniejszych miejscach, daleko od wielkomiejskiego zgiełku.


Taka mała, a taka odważna, musiałam odganiać od morskich fal. Jak widać obie miałyśmy przemoczone sukienki po 5 minutach. Na tym zdjęciu nie widać, ale nikt nie waży się wejść do wody, nie ze względu na temperaturę, a silne fale i prądy. Człowiek przyjeżdża 173 kilometry do domu rodzinnego i nie widzi w tym przeszkody, jeżeli naprawdę kocha morze i jest się zodiakalny wodnikiem. Od razu widać, że jesteśmy znad morza, w dodatku dwie oliwki :)


Tego będzie mi najbardziej brakowało.


Odkąd pamiętam namiętnie obserwuję zachody słońca i zawsze miałam wrażenie, że to jest jak w wierszu Szymborskiej, nie ma dwóch podobnych nocy, zachodów, bo nic dwa razy się nie zdarza.


Patrzę na to zdjęcie i wiem, że dopiero za rok ubiorę się w tę cielistą, letnią sukienkę. 


Porządki. I odkurzać może zostać autem :)


Sierpień to upał i walka z nimi w postaci mrożonych truskawek.


Sierpień to arkonkowe popołudnie.


Spodobały mi się.


Jeszcze raz moja ulubiona spódnica tego już minionego sezonu :)


Sjesta. To tak jak z zachodami, nic dwa razy... 
To tyle, Goodbay August, Hello September!

7 komentarzy:

  1. Dużo fajnych zdjęć, intensywnie, efektownie, dało się nasycić tym miesiącem :) Dziękuję za dedykację :D

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne podsumowanie miesiąca ze zdjęciami - wspomnieniami!
    www.adrianaemfashion.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne podsumowanie miesiąca! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz błąd w tytyle - "minął", nie "miną" :p Fajne fotki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super fotki.
    Zapraszam też na mojego bloga http://black-pearls.blogspot.com/
    Będę wdzięczna za obserwację. :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...