Listopad to rodzinne strony, krótki, ale treściwy przyjazd.
Listopad to maltretowanie kotów wraz z siostrzenicą ;)
Listopad to setlista, kolejna do kolekcji :)
Chorzy rządzą.
Listopad to Steamer, dzięki temu urządzeniu pokochałam znienawidzone prasowanie. Post dotyczący tego cudeńka jest już w przygotowaniu :)
Listopad to druga wizyta w domu, natłok pracy nie wypuszcza mnie ze Szczecina, udało się uciec na dwa dni :) Moja walizeczka weekendówka wraz z Bralczykiem od taty :)
Listopad to podróż sentymentalna do Koszalina. Nawet nie wiedziałam, że to miasto, aż tak się zmieniło, już nie przypomina Koszalina z lat szkoły średniej. Duży progres.
Listopad to poranny budzik w takim wydaniu :)
W domu rodzinnym nawet nie można pospać do 9 w sobotę ;)
Listopad to Andrzejki oczywiście w Rockerze.
Trzeba być mną, aby z jednej pracy udać się do drugiej i prosto o 22 wypić upragnione mojito.
Listopad to warsztaty ze Szczecin Aloud <3
Listopad to fragment Kasi Nosowskiej z czerwcowego Zwierciadła.
Przerzucam się na plandeki :)
Obiecałam dawniej post stricte Nosowskiej, obiecuję, że będzie :)
Nie ukrywam, że jest dla mnie autorytetem (po mamie).
Listopad to łowy z Rossmanna na słynnej promocji -49 :)
Listopad to łyżwy.
Ostatni raz jeździłam na tym symbolu Nike w klasie maturalnej.
Muszę się pochwalić, że odbyło się bez żadnego upadku, a nawet dostałam skrzydeł w tych butach na nożach i przez dwie godziny pewnie przejechałam kilkanaście kilometrów :)
Listopad to Chorzy, którzy leczą duszę :)
Listopad to dobra kawa.
Granda.
Listopad to Likowe wchodzenie do szuflady z bielizną.
Koty zawsze znajdą niekonwencjonalne schowki.
Listopad to Star Wars.
To już wiecie w czym śpię.
Listopad to Lilkowe pozy.
Listopad to pierwsze łowy z Rossmanna.
Mój ulubiony eyeliner Rimmel, aż musiałam wziąć dwa.
Masakry dopiero testuję.
Listopad to Likowe portrety.
Listopad to wcześniej wspomniane warsztaty.
Prelekcja Arleny Witt.
Trochę zrobiło się przez moment jak z Małego Księcia.
Warsztaty umilała dobra kawa i ciacha.
Było bardzo ciekawie.
Drugi prelegentem był Tomasz Lazar, fotograf, który inspiruje i rozszerza swoje wszelkie horyzonty i uznanie za granicami naszego kraju.
Dowiedziałam się dużo istotnych rzeczy np. z edycją w fotografii wiąże się nawet w zwykłym wybieraniem zdjęć z sesji, bo z setek trzeb wybrać kilka najlepszych, reprezentatywnych.
Fotografia znowu wkracza na teren języka, ale pisanego światłem. Kocham te zagadnienia.
Ogrom symboliki w pracach tego autora jest tak bogata, jak w literaturze.
Podczas przeglądania slajdów była wyjaśniana symbolika każdego zdjęcia, jak na lekcji polskiego podczas omawiania barokowych konceptów w elitarnym liceum.
Fotografie można czytać jak tekst. Znowu potwierdzam moją hipotezę postawioną w magisterium.
Przykład: Zdjęcie z pokazów mody. Na zdjęciu Anna Wintour, naczelna Vogue'a, która przeważnie nosi czarne okulary, ułamek sekundy i światło padło na jej oczy. Tego typu symbolika, tutaj złapana przez światłocienie i inne znaczące elementy.
Listopad to zdjęcie z mojej ulubionej sesji tego miesiąca przez idealne światło.
Mam kilka zboczeń zawodowych, często-gęsto wychodząc na zewnątrz oceniam światło do zdjęć i mówię głośno: ale idealnie miękkie światło albo złota godzina, brakuje aparatu.
Listopad to nowa szafa z drążkiem (już wygiętym) na szerokość, a nie na głębokość, teraz to się mieszczę z moim dobytkiem (pewnie do czasu).
Po raz kolejny rudaszek ;p
Listopad to przypomnienie sobie mojego dawnego biurka w domu rodzinnym, które bardzo lubię. Taki skrawek miejsca, gdzie kiedyś przebywało się najwięcej.
Tyle odrobionych prac domowych, listów, rozmów, zdjęć, obiadów, pamiątek, słów, wspomnień.
Kończę listopadowy miesiąc makijażowym zdjęciem z moją bliźniaczką :)
Hallo December :)
Hej, uwielbiam takie przeglady w zdjeciach z miesiaca, zawsze można wiele sobie przypomnieć i utrwalić co ciekawego robiło się np w listopadzie. podoba mi się ta kurtka w róże. zapraszam do mnie na www.lap-stajla.blogpspot.com, u mnie post o timberlandach.
OdpowiedzUsuń