To mój drugi post z serii wnętrzarskiej, gdzie w tej dziedzinie czuję się jak przysłowiowa ryba w wodzie, uwielbiam stroić się, kogoś i coś, w tym przypadku wnętrze. Tydzień temu miałam przyjemność być osobą odpowiedzialną za aspekt wizualny pomieszczenia i jubilatki, poniekąd czułam się jak Jennifer Lopez w filmie The Wedding Planner :)
Jeżeli decydujemy się na tego typu funkcję – organizatora, dekoratora, trzeba niewątpliwe zacząć od koloru przewodniego imprezy. Wybrałam fuksję i jej odcienie :)
Nie czuję się specjalistą w tej dziedzinie, bardziej mówię to z perspektywy amatora, samouka. Jest to priorytet, gdyż wizualnie wszystko musi być harmonijne, korespondować ze sobą, też nie chodzi, aby wszystko było w jednym kolorze bądź gryzło się ze sobą, bardziej zależy na stworzeniu atmosfery.
Nie czuję się specjalistą w tej dziedzinie, bardziej mówię to z perspektywy amatora, samouka. Jest to priorytet, gdyż wizualnie wszystko musi być harmonijne, korespondować ze sobą, też nie chodzi, aby wszystko było w jednym kolorze bądź gryzło się ze sobą, bardziej zależy na stworzeniu atmosfery.
Zacznę od stroju, outfitu, looku :)
Zuzia, moja jubilatka, którą stroiłam nie była w ogóle roszczeniowa, pierwsza przymiarka i było po problemie, wszystko pasowało jak ulał.
Mamy już dziarską tiulówkę, możemy działać dalej :)
Mamy już dziarską tiulówkę, możemy działać dalej :)
Dodatki. Nie raz sygnalizowałam, że one nadają naszemu lookowi tę pełnię, są jak wisienka na torcie :)
Baner personalizowany.
Zoom na baner :)
Balony. Nie ukrywam, że była cała rodzina zaangażowana w dmuchanie balonów, od taty po babcię :)
Poduszki są najprzytulniejszymi dodatkami w pokoju, ta idealnie się wkomponowała do pomieszczenia :)
Baner, balony, tiul, spirale wszystko na jednym zdjęciu :)
Serwetki, oczywiście muszą być w kolorze przewodnim, tutaj z motywami bajkowymi :)
Na tiulówkę z koła dla jubilatki poszło aż trzy metry tiulu (spódniczka była szyta na zamówienie, tak w ogóle to prezent ode mnie). Resztki materiału wykorzystałam na stół i dekoracje wiszące w takiej oto formie.
Hiacynt też miał akcesoria w kolorze przewodnim – doniczkę i kamyczki :)
Jeszcze raz obraz/plan ogólny.
Plan ogólny poziomy.
Plan ogólny pionowy.
Stolik na dodatkowe talerzyki, sztućce i inne przedmioty.
Skupiona Jubilatka :)
Rozbawiona Jubilatka.
Zapomniałam dodać o dodatkach do stroju, otóż udało mi się dostać, oto takie skrzydła czarodziejki, wróżki, które kosztowały w SH ok. 3 złotych. Kupiłam je miesiąc wcześniej, całkiem przypadkowo, oczywiście bez zastanowienia wzięłam :)
Jestę monopodę.
Tort oczywiście w kolorze przewodnim.
Zoom.
Ja z jubilatką.
Szczerze mówiąc, bardziej mi zależało na dopieszczeniu wnętrza i jubilatki, niż na swoim wyglądzie. Przez to nie miałam czasu dla siebie, wskoczyłam w małej czarnej, choć uważam, że ten kolor w ogóle nie pasuje na tego typu uroczystości.
PS Z braku czasu, malowałam się pięć minut przed rozpoczęciem, naprędce, jak widać dobrze udało mi się wyciągnąć rzęsy maskarą, a to był ekspresowy makijaż, naprawdę :)
Baletnica :)
Lista zakupów:
Tiul, balony, baner personalizowany, spirale, serwetki, kwiaty, oczywiście wszystko w kolorze przewodnim.
Ogólnie uroczystość mogę zaliczyć do stylu tiulowo-glamourowego i jak najbardziej udanego :)
Ładnie :)
OdpowiedzUsuńŚliczna ta tiulówka :)))
Alice
Panna Zuzanna wyglądała bajecznie! Z resztą wystrój i dekoracje teź były bajkowe!:)
OdpowiedzUsuńojacie jaka słodziutka! :)
OdpowiedzUsuńI zaproszenia byly z tym samym motywem co reszta dekoracji :)
OdpowiedzUsuń