W końcu znalazłam czas na podsumowanie minionego roku, choć stary rok rozpieszczał nas pod względem temperatury iście wiosennej (pojechałam do domu rodzinnego na święta w adidasach, a nie miałam w czym wrócić, bo zimowe obuwie zostawiłam w mniej mroźnym Szczecinie, zostałam bez butów, dosłownie ;p ), tak nowy rok był bardzo mroźny. Syberia, Alaska. Kamczatka. Chyba ta pogoda mnie zmotywowała do tego posta, bo nie zamierzam wydostawać się spod koca, w ciepłych bamboszach i gorącą kawą zabieram się za podsumowanie :)